kamiuszek kamiuszek
1772
BLOG

Z sercem na kasku

kamiuszek kamiuszek Polityka Obserwuj notkę 16

 Aby zrobić człowieka w balona, należy wykorzystać jego miękkie serce lub zakuty łeb. Kiedy człowiek posiada i miękkie serce i ormowski kask w miejscu głowy, to jest zdobyczą najłatwiejszą i najcenniejszą, bo przynoszącą dodatkowy profit. Łatwo go podejść od strony miękkiej, a tą drugą stronę wykorzystywać potem jako taran.

Przykładów daleko szukać nie trzeba, weźmy pierwszy z brzegu. Oto w dyskusji pojawia się znamienny dwugłos. Najpierw argument miętki, płynący z dobrego serca:

"Wszystkim Wam, którzy uważacie, że działalność WOŚP jest w jakimś stopniu wątpliwa moralnie, życzę abyście nigdy nie musieli być korzystającymi ze sprzętu zakupionego dzięki organizowanym rokrocznie zbiórkom.”

Zaraz potem wydobywa się dudnienie z żeliwnego kociołka:

Ja również nie mam wyboru. Płacę podatki więc sponsoruję księży pedofilii i studentów kościelnych uczelni. 
Problem tylko z tym, że pieniądze z podatków nie idą na konto fundacji a co najwyżej na wsparcie tej akcji. Podobnie jak wspierane były i pewnie będą pielgrzymki papieża czy stawianie pomników Janowi Pawłowi II.”

Nie dziwi już nikogo, że obie takie wypowiedzi mogą być autorstwa jednej i tej samej osoby. Akurat te wyprodukował tutejszego bloger o nicku Frantick. Frantick drugą wypowiedzią chcąc nie chcąc przyznał, że chodzi o propagandę. Więc czemu ciskają się, gdy zwracamy uwagę, że jednakże chodzi o propagandę?

Dawno, dawno temu, bo zanim pojawiło się pierwsze państwo protestanckie, przyszły władca tego państwa Albrecht Hohenzollern umyślił sobie, że skoro nie daje rady zniszczyć księstwa warmińskiego, ani za pomocą psucia pieniędzy, ani za pomocą zwykłych zbójców, którzy napadają, mordują i grabią, to podeśle paru przebierańców, którzy zbierając pieniądze na chorych i sieroty, objaśnią chłopom, jakaż to krzywda ich spotyka ze strony księcia warmińskiego i jak to dobrze by mieli, gdyby służyli Albrechtowi. Oczywiście ani mistrz krzyżacki ani książę warmiński idiotami nie byli. Albrecht swoich zbójrycerzy nie mógł wysłać z puszką po datki, bo by już w pierwszej wiosce ozdobili suche gałęzie – tak ich lud ukochał. Więc na odcinek warmiński frontu propagandowego posłać zamiarował paru zdemoralizowanych antonitów. Książę warmiński tę propozycję rzecz jasna odrzucił. Zaraz potem wybuchła wojna, a następne reforma ustrojowa. I już zapanowała powszechna szczęśliwość - ma się rozumieć tylko w Prusach Albrechtowych, bo na Warmii na razie zostało po staremu.

Na czym polegała ta szczęśliwość wkrótce przekonali się Albrechtowi farmerzy i przedstawiciele sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Byli oni wystawieni już wcześniej na propagandę, której, cóż zrobić, jako ludzie miękkiego serca uwierzyli. Zaczęli wiecować, bo to przecież wolność nastała i zwrócili się pokornie do pana Albrechta, że to coś nie tak – że podatki miały opaść, a tu nie dość, że nie opadły, to jakby wzrosły, miłościwy panie! Nie takich porządków się spodziewaliśmy. Wtedy książę Albrecht, heretyk i świecki pan, więc oświecony dubeltowo, pojechał na spotkanie ze swoim ludem. Bez zbędnego usprawiedliwiania się wziął paru takich, co ponad tłum deczko wystawali, na środek placu i ściął. Resztę zapędził do roboty, bo Albrecht macht frei, czy tak jakoś podobnie. Wydarzenie to zwie się w historiografii powstaniem chłopskim w Sambii. Egzotyczna to nazwa, nie ze względu na Sambię, tylko na nieprzystawalność nazwy do faktów. Było jak napisałem, a żeby było jeszcze zabawniej, to Sambia dzisiaj nazywa się obwodem kaliningradzkim.

Kiedy więc Albrecht skutecznie zamanifestował swój stosunek do niezadowolonych za pomocą egzekucji, to przystąpił do egzekwowanie przepisów – bo to przecież państwo prawa – przy których swojskie przywiązanie chłopa do ziemi stało się tkliwym wspomnieniem z młodości. Postęp bowiem zaszedł skokowy.

Dlaczegóż nazwałem biskupa warmińskiego księciem Warmii? Z przemedyczności łaskawi państwo. Taki zabieg retoryczny, aby podejść osoby źle nastawione do Kościoła. A nuż znajdą się wśród nich tacy, których ormowski kask uwiera. Zdejmą na moment i zechcą wysłuchać pouczającej historyjki bez nastawienia.

Sytuacja rysuje się tak, wręcz komiksowo: Syn oficera zbójrycerzy założył togę z chińskiego ręcznika, nasadził czerwone okulary i tak przebrany zbiera pieniądze na chorych i sieroty. Zaprasza przy tym do krainy Róbta co chceta, w której wolno robić wszystko prócz zwracania uwagi na to, że coś, miłościwy panie, jest nie tak. I to nie z tą akcją, ale z całym państwem, które nam w znacznej mierze urządzili zbójrycerze.

 

 

 

Reklama: Polecam książkę "100 smakołyków dla alergików". Nabyć ją można w internetowej księgarni CoryllusaOsoby, które wolą handel tradycyjny, mogą odwiedzić sklep FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy lub księgarnię Latarnik przy Łódzkiej 8 w Częstochowie.

kamiuszek
O mnie kamiuszek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka